Forbrukslån w Norwegii, a kredyt konsumencki w Polsce: dlaczego Norwegowie lubią się zadłużać?
Powodów do wzięcia kredytu jest wiele: zakup samochodu, budowa domu, wyjazd na wakacje. Niektórzy jednak nie muszą brać kredytu, żeby zrealizować swoje marzenie, inni za to bez pożyczki w żaden sposób nie przybliżą się do jego spełnienia.
W Polsce kredyt to wyrok, którego nie sposób uniknąć. Biorąc pod uwagę średnią płacę i możliwości zaoszczędzenia wkraczający w dorosłość młodzi ludzie mieliby przed sobą wiele lat odmawiania sobie wszystkiego, by móc sobie pozwolić na zakup mieszkania lub budowę domu. Niestety takie są realia, że młodzi Polacy nie są w stanie usamodzielnić się bez pomocy rodziców, no chyba, że wezmą kredyt, ale muszą mieć do tego warunki. W chwili obecnej ceny mieszkań w Polsce są najwyższe od lat. Za metr kwadratowy powierzchni w Krakowie trzeba zapłacić ponad 7 tys. zł, więc na zakup i remont mieszkania trzeba przeznaczyć co najmniej pół miliona. Mało kogo stać na taki wydatek. A w Norwegii? Norweskie kredyty typu beste forbrukslån brane są na potęgę i jedynie przyspieszają pozyskanie tego, po co Norwegowie i tak już wkrótce sami bez niczyjej pomocy by sięgnęli.
Idź po kredyt i zacznij oszczędzać
Przeciętne wynagrodzenie w Polsce to ok. 3300 zł netto. Z takiej płacy ciężko jest utrzymać siebie i rodzinę, nie mówiąc już o odłożeniu czegoś na czarną godzinę. Nic więc dziwnego, że jeśli młody Polak chce mieć coś swojego musi udać się do banku po kredyt. Ten co prawda umożliwi mu zakup mieszkania lub budowę domu, jednak wcale nie sprawi, że zacznie żyć na godnym poziomie. Jak pokazują statystyki przeciętna rata kredytu w Polsce wynosi ok. 1500 zł, czyli niemal połowę średniej płacy. Z tego co zostanie ciężko jest nawet utrzymać dom i rodzinę, a co dopiero pozwolić sobie na większe przyjemności.
W Norwegii sytuacja ma się zdecydowanie lepiej, przede wszystkim za sprawą wyższych zarobków. Skoro średnia pensja jest wyższa to nawet pomimo kredytów – ogólnie zwanych jako lån – można sporo zaoszczędzić, a przy tym żyć na godnym poziomie i nie odmawiać sobie niczego. Dla porównania, rata kredytu w Norwegii wynosi zaledwie 20-25% miesięcznego wynagrodzenia, dlatego spłata zadłużenia nie jest aż tak bardzo odczuwalna jak w Polsce. Nic więc dziwnego, że Norwegowie bez większego zastanowienia sięgają zarówno po kredyty konsumenckie takie jak forbrukslån, mini pożyczki typu smålån, jak i inne oferowany im na rynku kredyty.
Jak wygląda kredyt konsumencki w Norwegii?
Norweski kredyt konsumencki nosi nazwę forbrukslån. Jest to najlepsze rozwiązanie dla tych, którzy potrzebują większej ilości pieniędzy, którymi będą mogli swobodnie dysponować. Jego wysokość dochodzi nawet 500 tys. koron norweskich, co w przeliczeniu na polską walutę daje 200-250 tys. zł. Bezpośrednim wabikiem na kredytobiorców jest niskie oprocentowanie (8-9%) przy dużej wysokości kredytu. Kredyty tego typu są jednak udzielane pod pewnymi warunkami. Po pierwsze trzeba mieć dobrą historię kredytową – jakiekolwiek opóźnienia w spłacie rat poprzednich kredytów czy niedotrzymywanie warunków umowy mogą utrudnić lub całkowicie uniemożliwić otrzymanie forbrukslån.
Kiedy zaciągnięcie kredytu konsumenckiego w Norwegii nie jest zbyt dobrym pomysłem? Forbrukslån nie opłaca się brać na małe wydatki takie jak zakupy świąteczne czy weekendowy wyjazd. Na wpływ środków na konto długo się czeka a poza tym trzeba zapewnić zabezpieczenie dla banku. Nie posiadając nic wartościowego trzeba zapłacić kaucję, na co nie każdy może sobie pozwolić.
Spłata kredytu a zmiana sytuacji życiowej
My możemy planować a życie i tak płata nam figle. Niestety nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć tego co go czeka, dlatego nawet jeśli dziś masz pracę i niczego Ci nie brakuje to wcale nie oznacza, że za jakiś czas dalej tak będzie. Co się stanie, gdy zadłużony Polak lub Norweg straci pracę?
Tak jak już zostało wcześniej wspomniane, obciążenie kredytem w Norwegii nie jest duże. Przy średnich zarobkach wynoszących 42 tys. koron wynosi ono zaledwie 10 tys. koron. Nawet jedna pracująca osoba w rodzinie jest w stanie poradzić sobie z utrzymaniem domu, rodziny i spłatą zadłużenia. A gdyby napotkała jakiekolwiek problemy na swojej drodze to zawsze może sprzedać zadłużoną nieruchomość i kupić mniejszą (tańszą), co w Skandynawii jest bardzo łatwe.
W Polsce realia są zdecydowanie inne. Przy dwóch pracujących osobach w rodzinie jakoś daje się związać koniec z końcem. Ale gdy jedno lub co gorsza oboje małżonków straci pracę konieczność spłaty zobowiązań finansowych może okazać się sporym problemem. Ponadto zadłużone mieszkanie może uniemożliwić migrację do innego miasta za pracą, bo u nas w kraju taką nieruchomość ciężko jest sprzedać.
Podsumowując: sytuacja młodych Polaków, którzy chcą wyfrunąć z rodzinnego gniazda nie jest łatwa. Trzeba sporo się napracować i mieć wsparcie bliskich, aby do czegoś dojść. Ewentualnie można rozważyć wyjazd do Norwegii, gdzie sukces osiąga się łatwiej i szybciej.
Kacper
14 stycznia 2020 @ 20:32
Dzięki! Takich informacji szukałem. Dobrze się czyta.